wtorek, 14 lutego 2012

Crimson Skies - Recenzja

Czołem, tu znowu KovaL.
Jak zapewnie pamiętacie, we wstępniaku pisałem, że głównie recenzować będę planszówki. Nie, moje postanowienie nie zmieniło się, ale postanowiłem na wstęp napisać recenzję gry PC (zaznaczam - PC. Jest jeszcze wersja na XboX'a, która też jest fajna, ale PC zbiera lepsze noty) Dlaczego? Bo uważam tą grę za wspaniałą i chcę, aby więcej ludzi się o niej dowiedziało.
No cóż. Zapraszam do lektury :)

Rok 1998. Firma FASA, wydaje grę planszową "Crimson Skies". Chwilę później, studio Zipper Interactive wydaje Crimson Skies na PC.
"Rok 1937. Po zakończeniu pierwszej wojny światowej, w obawie przed epidemią grypy, Stany Zjednoczone obierają kurs izolacjonistyczny. Odcięty od reszty świata kraj, szybko popada w kryzys ekonomiczny i dzieli się na skłócone ze sobą mini-państwa. Linie kolejowe, oraz transport samochodowy tracą na znaczeniu. Główną drogą transportu są... gigantyczne sterowce oraz aeroplany. Szybko też pojawiają się powietrzni piraci. Tak, jesteśmy jednym z nich. Nazywamy się Nathan Zachary, jesteśmy weteranym wojennym, który przewodzi teraz powietrznej grupie piratów, zwanej "Fortune Hunter's". Nie, nie jesteśmy kimś złym, a przynajmniej nie dokońca - łupimy bowiem tylko złych, bogatych ludzi, a pięknym kobietom śpieszymy z pomocą. Jest tu szczypta steampunku - to co kocham."
Tak, w dużym skrócie, przedstawia się historia, w którą gramy.

Crimson Skies trudno nazwać symulatorem - jest bardziej powietrzny FPS z elementami zręcznościówki oraz naprawdę wciągającą kampanią. Wydawca to firma za którą nie przepadam - Microsoft. Ale pomimo tego, po prostu kocham tą grę.

Po wsadzeniu płyty CD do komputera i rozpoczęciu instalacji, spodziewając się nudnego, przesuwającego się niebieskiego paska instalacji, zostałem mile zaskoczony. Słyszymy bowiem wybuchy, strzały oraz rozpaczliwe dialogi naszych pirackich towarzyszy. Do tego piękne ilustracje. Wystarczy tylko zamknąć oczy i uruchomić wyobraźnię, aby znaleźć się w środku powietrznej batalii.

Okay, gra się zainstalowała, podwójne kliknięcie na ikonkę i czekamy. Pokazuje nam się małe okienko, z kilkoma przyciskami, zatytułowanymi "Uruchom", "Pomoc", "Opcje" , "Wyjście". Szybko klikam "uruchom" i mym oczom ukazuje się obrazek dokującego sterowca (w towarzystwie myśliwców) oraz pasek ładowania. Po krótkiej chwili pokazuje nam się kilka reklam. Wreszcie dochodzimy do "Intra". Jest ono świetnym wprowadzeniem w świat gry, a jego wykonanie jest klimatyczne i... ładne.

Menu... Nic ciekawego. Przyjemna muzyka w tle, klika szerokich przycisków. Do wyboru mamy kampanię, pojedyncze misje i rozgrywkę wieloosobową.

Kampania jest najciekawszą częścią całej gry. Otrzymujemy w niej imponujący (11 pomysłowych konstrukcji) arsenał samolotów (które możemy edytować - zmieniać im broń, malowanie, pancerz - dosłownie stworzyć własny samolot!), każdy z nich wymagający zupełnie inny styl gry. Oczywiście, na początku musi startować "Devastatorem":
Samolot ten, jest praktycznie charakterystycznym znakiem serii - pojawia się na okładce gry, podręczników RPG, gier planszowych - jest ikoną Crimson Skies. W dodatku, jest najbardziej uniwersalnym samolotem i po lekkich modyfikacjach potrafi być podniebnym terminatorem.
Ale wracając. W trybie kampanii mamy 24 misje, w których to napadamy na bazy innych piratów, odbijamy naukowców, porywamy projekty samolotów (w ten sposób odblokowujemy tylko część z nich) oraz robimy szaleńcze akrobacje wśród wież manhatanu, by zgubić goniące nas turbośmigłowce policji. Przed każdą z nich, mamy krótką, animowaną odprawę. W ciągu tych 24 zadań poznamy losy naszego bohatera, czasami oglądając filmowe przerywniki. Gra jest liniowa, jednak tutaj nie jest to wadą.

Sterowanie naszym powietrznym konikiem, jest banalne. Grając na joysticku używałem z maks. 7 klawiszy - strzał, broń specjalna, zmiana celu i przepustnicy.

Misje pojedyncze oraz multiplayer, to coś, czego w tej grze praktycznie nie używałem (w przypadku multi - nie mam z kim). Misje, to pozbawione fabuły (a tą cenię najbardziej w tej grze) zadania, w których zazwyczaj musimy coś zestrzelić/wysadzić. Powiem szczerze - jest to najsłabszy element gry. A szkoda, bo do multi trudno kogoś znaleźć. Takowy, oferuje nam trzy tryby rozgrywki: Deathmath (z tego co pamiętam, zarówno free-for-all jak i team), capture the flag oraz bitwę między sterowcami - a dwa powietrzne kolosy nawalające się z wielkich dział, oraz malutkie myśliwce latające miedzy nimi to naprawdę piękna sprawa.
Czas na ocenienie grafiki i soundtrack'a i innych takich. Zacznę od muzyki, bo tu się rozpisywać nie muszę - jest klimatyczna, przyjemna i po prostu dobrze zrobiona. Tyle o muzyce. Grafika. Jak na tamte lata była to bardzo dobra oprawa, szczególnie w menu. Podczas rozgrywki też była bardzo dobra. Teraz? Ilustracje nadal trzymają klasę i nie odstają. Menu też nie tak bardzo. Jednak podczas fruwania, różnica między teraźniejszą grafiką, a tą z "Crimsona" jest widoczna. Dalej jest ładna, ale od Blazing Angels 2, odstaje mocno. Czasami po oczach rażą piksele, albo animacje, które teraz byłyby wręcz nie do pomyślenia.
Cóż, a reszta? Fabuła, jest wciągająca i ciekawa, tak samo jak wykreowany przez twórców świat. Sterowanie jest proste, ale uczymy się go sami - nie ma czegoś takiego jak tutorial. A mogliby zrobić, bo osoby, które pierwszy raz zasiadają za sterami samolotu mogą mieć problemy z odnalezieniem się.

Podsumowanie:
Gra warta jest tych 20 zł (bo tyle teraz kosztuje, o ile nie mniej). Jest to moje ulubione dzieło PC, z kategorii "lataczy". Crimson'a przeszedłem już 3 razy i dalej często wracam do tej produkcji. Naprawdę polecam to każdemu, kto lubi: a) takie klimaty, b) podniebne FPS'y, c) fajną fabułę d) samoloty.
Jeżeli znajdziecie sobie ekipę do multi - gra pochłonie resztki waszego czasu :)

+Fabuła
+Grafika (jak na tamte czasy)
+Różnorodność misji
+Klimat
+Muzyka
+Samoloty
+Instalator
+Cena
+Multi...

-...na którym nikogo nie ma;
-Pojedyncze misje bywają nudne

Ocena końcowa: 10/10. Naprawdę, ta gra mnie oczarowała. Za taką cenę po prostu bierzcie.

No, to koniec. Jest to moja pierwsza w życiu recenzja gry PC, dlatego jeszcze nie do końca wiem jak je powinienem pisać - dlatego czekam na krytykę w komentarzach.

Pozdrawiam!
KovaL

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz