sobota, 18 lutego 2012

Jak to się zrobiło: armata

Dzisiaj zajmiemy się budową małej
armaty z papieru. Tak, z papieru. Uwierzcie,
testowałem to kilkanaście razy i nigdy się
nie zapaliła.








Materiały:
  1. Zużyta rolka papieru
  2. Klej w tubce
  3. Drut (pojedynczy z kabla)
  4. Drut 0.45 mm
  5. Drut oporowy
  6. Zasilanie min.7.5V
  7. Zapałki 
  8. Rurka lub długopis o jednakowym kształcie
  9. Sznurek lub 2szt. gumek recepturek
Narzędzia:
  1. Pędzel
  2. Zbiorniczek z wodą
Wykonanie:

Lufa:
Rozkrajemy rolkę z mniejszej średnicy odcinamy 1cm, a z większej tyle ile chcemy (to wyznaczy nam długość lufy). Następnie pędzel zanurzamy w wodzie i smarujemy ok.2 warstw wody z każdej strony. Po tej czynności z jednej strony smarujemy klejem. 
 Po nasmarowaniu obwijamy stronę z klejem naokoło rurki lub długopisu, wyciskamy z wody i zawiązujemy w pary miejscach sznurkiem lub gumką (sznurek wygląda estetyczniej).

Gotową rzecz umieszczamy na kaloryferze żeby szybko wyschło. Po ok.40min
należy wysunąć "tubę" a potem nasuwamy po to żeby się nie przykleiło.

Zakrętka:
Zakrętkę należy wykonać z pozostałości papieru. Odrysowujemy środek lufy, papier smarujemy 
 wodą i klejem. Następnie sklejamy kilka kółek i jedno większe  przyciskamy  i czekamy aż wyschnie.

Zapalnik:
 Do jednego końca drutu przylutowujemy cienki drucik, a do drugiego końca owijamy drut oporowy (owijamy ponieważ ciepło roztapia lut.). I powtarzamy tą czynność.
 Później trzeba przetestować czy działa.
Nabój:
Robimy go z skuwki po długopisie lub z masy solnej (robimy ją z mąki i soli w proporcjach 1:1 i wody tyle żeby się wymieszało)

Paliwo:
Robimy je z siarki po zapałkach min.35szt. Owijamy w papier toaletowy.

Składanie:
Do lufy wkładamy delikatnie zapalnik, tak by drut oporowy był trochę wysunięty, następnie wkładamy zakrętkę .
Do lufy wkładamy paliwo a potem nabój. Opieramy lufę o coś i podłączamy do prądu.  



W najbliższych dniach dodam Film.
                                                            

                                                   Miłej zabawy 

 

3 komentarze:

  1. A chłopaki, miejcie pierwszego gościa. :D
    Otóż teraz leci krytyka - zabawa w ścieranie główek zapałek jest nieopłacalna, pracochłonna i żmudna. Polecam zagłębić się chociaż delikatnie w temat pirotechniki - chloran potasu i benzoesan sodu w proporcjach wagowych 7:3. Dobrze rozdrobnione w dobrej cenie można kupić na strzaly.pl.
    Takiego czegoś wystarczy 0.1g, a same odczynniki nie są drogie.
    Korpus można potraktować szkłem wodnym - wtedy będzie sztywny i na 100% ognioodporny. Do kupienia w castoramie. I żeby się nie przyklejał do długopisu wystarczy najpierw nawinąć na niego folię aluminiową i na niej zawijać tekturę.

    MM

    OdpowiedzUsuń
  2. A więc po pierwsze łupanie główek po zapałkach nie jest tak strasznie żmudne bo kiedy dojdziemy do wprawy robimy 2 zapałki w ciągu ok.1min. I jest tanie i to strasznie. A po za tym moim założeniem jest robienie tanich rzeczy i z materiałów które są w każdym domu. A to z pirotechniką to nawet fajny pomysł i pewnie się kiedyś pobawię. Korpus i bez szkła wodnego jest sztywny i nie palny.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale umówmy się, nie jest to nic miłego, kiedy w 5 minut możesz zrobić 10g mieszanki, która jest lepsza i bardziej opłacalna pod względem zajętego czasu. No i jest bardziej profesjonalnie. :)
    No i co do korpusu - przy takich produkcjach to fakt, ale przy bardziej "pirotechnicznych" sprawach (a akurat byłem w tym torze myślowym jak pisałem post ;)) szkło wodne, ew. klej WIKOL są fajną sprawą, bo korpusy do petard/innych wyrobów są sztywne i nawet po wielu strzałach (jeśli jest to coś pokroju tej armatki) trzymają się b. dobrze.

    zapraszam na forum.strzaly.pl , wiele informacji dla początkujących, nie zostaniesz na pewno zbesztany jeśli zapytasz o błahostkę, w przeciwieństwie do innych bardziej zaawansowanych for. :D

    OdpowiedzUsuń